piątek, 14 listopada 2014

Bolesław Leśmian był polskim poetą, żyjącym w latach  1877-1937. 

  • Jego pierwsze dzieła ukazywały się w znanym czasopiśmie literackim "Chimera". 
  • Był współtwórcą Teatru Artystycznego w Warszawie.
  • W młodości pisał także wiersze po rosyjsku
  • Wiersze Leśmiana często wykorzystują motyw snu oraz elementy baśniowe czy folklorystyczne 
  • Pisarz bardzo często wykorzystywał neologizmy - wymyślone przez siebie słowa. Stały się one tak charakterystyczne, ze uzyskały nawet swoja własna nazwę - leśmianizmy.
  • Poeta był stryjecznym bratem Jana Brzechwy - znanego twórcy wierszy dla dzieci.
  •  Leśmian miał 155 cm wzrostu. Podobno mawiał, że oddałby cały talent za kilka dodatkowych centymetrów wzrostu.
  • Mimo że obecnie Leśmian jest jednym z najpopularniejszych poetów w Polsce, to jedynym dziełem, które wzbudziło zainteresowanie współczesnych mu czytelników, był  tomik poezji "Łąka".
  • Pod koniec życia poeta został członkiem Polskiej Akademii Literatury.
  • Współcześnie krytycy stawiają Leśmiana w jednym rzędzie z takimi poetami jak Thomas S. Eliot.


Ponieważ za życia Leśmian nie był popularnym pisarzem, musiał też pracować w innym zawodzie. W swoim czasie miał notariat w Zamościu. W 1929 roku jeden z jego pracowników upozorował włamanie. Ukradł wtedy 20 tysięcy złotych. Pisarz był odpowiedzialny za tego człowieka, więc musiał oddać całą sumę. Nie posiadała jednak takich pieniędzy, więc popadł długi. By się z nich wyplątać jego żona zdecydowała się na sprzedanie diademu ślubnego. Leśmian pojechał więc w tej sprawie do Warszawy. Wrócił jednak bez pieniędzy. Ta sytuacja sprawiła, ze żona wyprowadziła się i zamieszkała samotnie w Łomży.

Mimo że twórczość poety przypada głównie na okres dwudziestolecia międzywojennego, to jego twórczość jest bardziej związana z wcześniejszym okresem Młodej Polski. Leśmian używał często symboli, metafor i wyjątkowo bogatego języka, co było charakterystyczne właśnie dla tego okresu. niektórzy badacze uważają jednak, że twórczość tego pisarza była oderwana od czasów w jakich żył i zawiera elementy typowe dla różnych epok - np. baroku czy romantyzmu.

Tak poeta widział siebie jako artystę:

I widziano w dzień biały tego obłąkańca,

Jak wierzbę sponad rzeki porywał do tańca!

A tak zgubnie porywać, mimo drwin i zniewag -
Zdoła tylko z otchłanią sprzysiężony śpiewak.

Żona jego, żegnając swój los znakiem krzyża,

Na palcach - pełna lęku do niego się zbliża.

Stoi... Nie śmie przeszkadzać... On słowa nawleka

Na sznur rytmu, a ona płochliwie narzeka

"Giniemy... Córki nasze - w nędzy i rozpaczy...

A wiadomo, że jutro nie będzie inaczej...

Wleczesz nas w nieokreślność... Spójrz - my tu pod płotem

Mrzemy z głodu bez jutra, a ty nie wiesz o tem!" -

Wie i wiedział zawczasu!... I ze łzami w gardle

Wiersz układa pokutnie - złociście - umarle -

Za pan brat ze zmorami... Treść, gdy w rytm się stacza,

Póty w nim się kołysze, aż się przeinacza.

Chętnie łowi treść, w której łzy prawdziwe płoną -

Ale kocha naprawdę tę - przeinaczoną...

I z zachłanną radością mąci mu się głowa,

Gdy ujmie niepochwytność w dwa przyległe słowa!

A słowa się po niebie włóczą i łajdaczą -

I udają, że znaczą coś więcej, niż znaczą!...

Bolesław Lesmian "Poeta" fragment


 


sobota, 11 października 2014

Wycieczka do Kłodzka

   Dnia 30.09.2014 klasy 4-6 z  PSP5 z ich opiekunami i przewodnikiem  pojechały na dwudniową wycieczkę do Kotliny Kłodzkiej, organizowaną przez biuro INDEX. Wyprawa odbyła się pod hasłem "integracja i nauka".
   Pełni entuzjazmu już o 7 rano wyruszyliśmy w długą podróż autokarem.O godzinie 10.00 przybyliśmy do Złotego Stoku, gdzie zwiedzaliśmy kopalnie złota. W południe byliśmy już w Lądku-Zdrój. Tam wstapiliśmy do Domu Zdrojowego, gdzie mogliśmy spróbować leczniczych wód. Następnie zawitaliśmy do Jaskini Niedźwiedziej. O 19.00 dotarliśmy do Nowego Gierałtowa, do hotelu "U Marka", gdzie zaplanowany był nocleg. Zanim jednak poszliśmy spać, czekała na nas niespodzianka z okazji dnia chłopca -ognisko.Następnego dnia,o dziesiątej odwiedziliśmy Kaplicę Czaszek. O 11.00 zaczeliśmy zdobywać Szczeliniec Wielki - najwiyższy szczyt Gór Stołowych. Starczyło nam również czasu na to, by wejść do Muzeum Papiernictwa. To była ostatnia atrakcja wycieczki, wiec udaliśmy się w drogę powrotną, przerwaną wizytą w Mc.Donalds. W trakcie jazdy w okolicach Kłodzka zauważyłem urocze wioski i pasące się konie.W Nysie zachwycił mnie mały klasztor. Wróciliśmy do szkoły o 21.15.
   Według mnie najciekawszym punktem wyjazdu była Jaskinia Niedźwiedzia i Szczeliniec. W jaskini najbardziej podobały mi się stalagmity, stalagnaty i stalaktyty, ponieważ były piękne i pobudzały wyobraźnię.
Na Szczelincu moża było było podziwiać piękne widoki i wydrążane przez wodę skały. Również wielką przyjemność sprawiło mi zdobywanie tego szczytu, gdyż bardzo lubię chodzić po górach.
   Wycieczka była bardzo udana i pozwoliła mi odwiedzić bardzo ciekawe zakątki Polski. Mam nadzieję, że będzie jeszcze wiele takich wycieczek.


Maciek - wycieczka do Kłodzka by Slidely Slideshow










czwartek, 11 września 2014

Moje najskrytsze marzenia

Myślicie, że nie mam marzeń - strasznie się mylicie. Każdy  szanujący się człowiek ma marzenia. Tak się składa, że mam wiele marzeń, ale postanowiłem napisać tylko o dwóch, czyli o podróży do Japonii i o zobaczeniu całego stada żurawi (chciałem też wejść na Wieżę Eiffla, ale  udało mi się zrealizować to marzenie).
Zatem chcę pojechać do Japonii, ponieważ zawsze chciałem spróbować prawdziwego Japońskiego jedzenia, ale również dlatego, że chciałbym ujrzeć pola ryżowe i  proces produkcji ryżu. Gdybym zobaczył słynne walki Japończyków, czyli sumo - dwóch potężnych ludzi walczy ze sobą. Zasady są proste - trzeba wypchnąć zawodnika z ringu.




Drugie, raczej przyziemne marzenie. Większość z was pomyślałaby, że tylko ja mam takie marzenie. Chyba racja! Albowiem żurawie to moje ulubione ptaki.Według mnie są wyjątkowo urocze: mają długie nogi, dzięki którym są bardzo zabawnie, i dziwacznie się poruszają. Poza tym ich czerwone plamki na głowach wyglądają pięknie.
Gdy kilka lat temu pojechałem na Mazury, to pewnego dnia właśnie słyszałem "śpiew"
żurawi. Może dlatego tak bardzo zainteresowałem się tymi ptakami. Może też dlatego, że gdy byłem mały i ciągle oglądałem"kung fu pandę", to zawsze lubiłem oglądać mistrza Żurawia.

Jak widzicie mam dziwne marzenia,ale bez tych marzeń według mnie nie można żyć.





JEŻE

Oto link do mojej opowieści:

Jeden dzień z życia JEŻY

poniedziałek, 8 września 2014

Fantastyczny dzień z wakacji

Świt jeszcze nie nadszedł, a ja już byłem na nogach - nie mogłem spać ,ponieważ wcześnie rano mieliśmy pojechać do lasu na grzyby, następnie w góry i nad jezioro. Pod koniec dnia chcieliśmy także odpocząć w aqua parku, a na koniec zjeść coś w restauracji kolację. Zjedliśmy więc pyszną jajecznicę na kurkach,i ruszyliśmy na wyprawę na grzybowisko, które leżało niedaleko góry Tołsta. Był bardzo ciepły dzień, więc świetnie chodziło się po lesie. Na początku mama znalazła całą gromadę prawdziwków, chwilę później tata zebrał trzy średnie podgrzybki,a ja nic. Tak minęło 30 minut. Już mieliśmy schodzić z grzybowiska, gdy znalazłem wielkiego borowika.wydaje mi się, że miał około 40cm średnicy. Kolejną rozrywką miało być wędkowanie na Jeziorze Solińskim. To duże jezioro jest pełne najrozmaitszych zatoczek i wysepek. Brzeg jest w większości zarośnięty wysokimi bukami, które przeglądają się w toni jeziora. Spędziliśmy tam bardzo miłe chwile, łowiąc tłuste karasie i ogromne okonie. Następnie wyruszyliśmy na szczyt Tołsty. Po 3-godzinnej wspinaczce znaleźliśmy się już na szczycie. Obraz był zdumiewający. Gdy zeszliśmy zaczęło się chmurzyć. Od razu pobiegliśmy do auta  i pojechaliśmy na basen.  Było wspaniale- miliony zjeżdżalni, saun, jaccuzi, spa, masaży i basenów. Kiedy się już wypływaliśmy, udaliśmy się do restauracji "Wilcza Jama". Zasiedliśmy do stołu i zamówiliśmy najróżniejsze potrawy takie jak: marynowaną pieczeń z dzika w sosie grzybowo-śliwkowym, udziec z barana w sosie kminkowym, dzika kaczkę, gulasz z jelenia czy przepiórki w sosie własnym. Gdy wróciliśmy do domu była 19 00. Tak właśnie skończył się mój najlepszy dzień wakacji.

wtorek, 10 czerwca 2014

Nietypowa opowieść

Dawno, dawno  temu na dzikim zachodzie ze smoczego jaja wykluł się kaktus Prolion. Był samotny i opuszczony. Zawsze zastanawiał się jakie jest jego przeznaczenie. Pewnego dnia udał się do dżungli, bo chciał poznać inne kaktusy, by się z nimi zaprzyjaźnić, lecz nie znalazł nikogo. Po zmroku roślina próbowała wrócić do swojego domu. Niestety nie udało mu się. Zabłądził! Strasznie się bał, ale nagle zobaczył stado fioletowych  ptaków. Zamyślił się  i poszedł za nimi. Biegł dniami i nocami aż dobiegł do grodu. Wszedł do niego i spotkał tam zmasakrowany, stary,  gadający hełm wojownika. Podszedł do niego i spytał się:
 Gdzie my jesteśmy?
-W twierdzy 'Randal'- odpowiedział hełm.
-Acha, a jak masz na imię?
- Jestem hełmem trojańskim a na imię mi Sektylion- rzekła dziwna istota.
 - A ty?
- Ja jestem kaktus Prolion
-Co?! Kaktus Prolion? Musisz iść do krainy Korona, by uratować ją przed kwiatową ospą.
-Ojej! To niesamowite!
-By ją uleczyć musisz zdobyć Tabletę Życia, która jest w Stawie Krabów. Przeteleportuje cię tam!
-Niech się stanie. 
Potem Sektylion ryknął "repella mentum" i...roślina znalazła się w wodzie z krabami i tabletą. Nasz bohater powiedział, że chce mówić z królem homarem o lekarstwie. Król krzyknął :ugotuj zupę z wody, a dostaniesz lek. Bohater wymyślił, że ugotuje wodzionkę, bo był bardzo dobrym kucharzem. Zrobił ją i dostał lekarstwo na ospę.
Poszedł do kraju, który miał uleczyć i uratował jej mieszkańców, wtedy zjawił się mistrz wszystkich roślin: Świerk Dobroci, który powiedział: "Spełniłeś swoje przeznaczenie. Teraz chodź ze mną do ogrodu dzikich roślin. Tam są też twoi rodzice!". Kaktus zgodził się chętnie i żył długo i szczęśliwie

sobota, 17 maja 2014

Zadanie 9

1) Lekcja "Hogwart kontra Akademia Pana Kleksa" podobała mi się o wiele bardziej od zwyczajnej lekcji języka polskiego. Najpewniej było tak dlatego, że zajmowaliśmy się tematem, który bardzo mnie ciekawi, czyli książkami fantastycznymi. Dodatkowo mogliśmy się poprzebierać, co zawsze jest ciekawym urozmaiceniem. najwspanialsze było jednak to, ze mogłem wcielić się w moją ulubiona postać, czyli Albusa Dumbledore'a.
2) Najtrudniejsze było ustne opowiadanie o swojej postaci. Nie tak łatwo było przypomnieć sobie ciekawostki o dyrektorze Hogwartu i Antonim. musiałem wrócić do odpowiednich fragmentów z obu książek. Następnie wypisałem z nich potrzebne informacje i ułożyłem z nimi zdania. Gdy miałem gotowa całą wypowiedź, powtarzałem ja jeszcze kilka razy.
3) Moim zdaniem wszystko zależy od grupy czytelników jaką bierze się pod uwagę. Wydaje mi się, ze wśród młodszych dzieci większą popularnością cieszyłaby się "Akademia Pana Kleksa". Natomiast wśród starszych bardziej lubianą książką byłby "Harry Potter". Najpewniej powodem tego byłby fakt, że "Akademia Pana Kleksa" jest mniej przerażających scen. Natomiast "Harry Potter" właśnie zaciekawia takimi fragmentami jak pobyt w Zakazanym Lesie. 
4) Myślę, że lepszym pomysłem jest praca z kilkoma nauczycielami, zamiast z jednym. Może się przecież zdarzyć, że uczeń nie jest w stanie dogadać się z jednym z nauczycieli, tak jak Harry ze Snape'em. Gdyby Snape był jedynym nauczycielem, Harry chodziłby do szkoły bardzo niechętnie. Natomiast, gdy nauczycieli jest wielu, chłopiec nie jest aż tak przytłoczony obecnością znienawidzonego belfra. Poza tym, jeden nauczyciel nie jest w stanie przekazać tyle wiedzy, co całe grono pedagogiczne. Dzięki temu właśnie Harry może uczyć się tak wielu różnych przedmiotów.
5) Wyobrażam sobie, że w 2076 szkoła będzie różnić się znacząco od tych dzisiejszych. Na pewno będą mieścić się w lśniących drapaczach chmur. Klasy będą podobne, lecz przy każdej ławce będzie stał komputer. Cała szkoła będzie bardzo zinformatyzowana. Wyposażenie będzie pozwalać na skomplikowane eksperymenty i rozwijanie zainteresowań. W szkole będzie mała drukarnia, by nie było problemów z prowadzeniem gazetki szkolnej, studio do nagrywania utworów muzycznych, czy filmów, profesjonalne obserwatoria astronomiczne i wiele innych. boję się, ze może zabraknąć bibliotek, bo wszystkie książki będą w formie komputerowej. w każdym razie szkoła przyszłości na pewno będzie pozwalała uczniom na rozwijanie się nawet w najbardziej ekscentrycznych obszarach.
6) Mimo że "Akademia Pana Kleksa" zawiera mnóstwo motywów baśniowych - jest bardzo wyraźny rozdział na postacie pozytywne i negatywne, a Pan Kleks dokonuje wielu, rzeczy fantastycznych; to uważam, że ta książka nie jest baśnią. Baśnie bowiem zawsze działy się w czasach podobnych do średniowiecza, a Pan Kleks żyje w czasach dzisiejszych. Przede wszystkim jednak bohaterowie książki spotykają postacie, które wystąpiły już w innych baśniach jak np. dziewczynka z zapałkami. Takie mieszanie różnych opowieści sprawia, ze książka wydaje się być czymś niepodobnym do klasycznych basni.
7) Gdy czytam "Harrego Pottera" rzuca mi się w oczy jedna rzecz. Każda kolejna książka wydaje się być bardziej "dojrzała" - pierwsza część przypomina baśń, a kolejne powieść fantastyczną o coraz bardziej wyrafinowanej fabule. To tak, jakby autorka chciała by czytelnik dojrzewał razem z tą książką. Poza tym bardzo cenię tę powieść, ponieważ pokazuje taką piękną, idealistyczną przyjaźń. Bardzo cenię też postać Dumbledore'a, dobrodusznego mędrca, opiekuna, który jest niepokonany. No i jeszcze Hogwart. Trzeba dużo umiejętności by stworzyć w książce tak urokliwe miejsce, gdzie dzieją się rzeczy podniosłe i dowcipne. Kto z nas nie czekał w końcu na kopertę z Hogwartu?
8) Osobiście bardzo lubię taki schemat fabularny. Zawsze jest bardzo przejmujący. Poz tym taki schemat sprawia wrażenie, jakby cała magia, która pojawia się w książce była wytworem wyobraźni bohatera, który nie jest w stanie żyć w rzeczywistym, szarym świecie. Nie uważam tego jednak za ucieczkę, a cudowny dar wyobraźni, który daje nam siłe.

 

niedziela, 2 marca 2014

Opowieści

   Pewnego razu, gdy oddaliłem się od mamy i beztrosko bawiłem się, zauważyłem, że przygląda mi się puma. Zacząłem uciekać. Biegłem i biegłem, aż nagle zobaczyłem rzekę i drzewo przewrócone na nią. Wszedłem na to drzewo. Drapieżnik był tuż za mną. Bardzo się bałem i wtedy pień się złamał. Wpadłem do rzeki. Puma zaczęła biegnąć do kamieni na wodospadzie, które były przede mną. Począłem schodzić ze złamanego kawałka drzewa, ale, niestety, nie umiałem pływać. Zwierz już miał mnie złapać, lecz uciekłem na ląd. Duży kot za mną biegł, w końcu mnie dogonił i zadrapał mnie w nos i łapę. Zacząłem płakać i krzyczeć. W tym momencie usłyszałem potężny ryk. Odwróciłem się i zobaczyłem moją mamę. Na szczęście mama zdążyła mnie uratować. Puma wycofała się i wszystko dobrze się skończyło. 
  Po tej przygodzie udałem si do mojego wujka Baloo, który obchodził urodziny. Na uroczystości spotkałem człowieka. Baloo powiedział mi, że to chłopiec Mowgli wychowany przez wilcza rodzinę. Bardzo mi się spodobał, bo miał niebieskie oczy jak morze i radosna twarz. Pomyślałem, że może zostanie moim przyjacielem. Podszedłem do niego i zaproponowałem wspólną zabawę. Okazał się, ze świetnie się rozumiemy i mamy podobne poczucie humoru. Razem z jego przyjaciółką Bagherrą graliśmy w chowanego. Po powrocie do domu już tęskniłem za Mowglim. Myślę, że będę często się z nim spotykał.

niedziela, 9 lutego 2014

W naszej szkole są ksiązkowe mole

Sam jestem jednym z nich. Osobiście przepadam za książkami fantastycznymi oraz detektywistycznymi. Spośród tych pierwszych moją ulubioną jest seria przygód pt. "Percy Jackson i bogowie olimpijscy" R. Riordana. Być może to dlatego, że interesuję się mitologią grecką. Natomiast moją ulubioną książką detektywistyczną jest  "Czarny Maciek i wenecki starodruk" D. Rekosza. 
W moim domu właściwe wszyscy czytają książki. Mama mówi, że uwielbia kryminały (szczególnie skandynawskie) oraz powieści obyczajowe K.Grocholi. Tata natomiast fascynuje się książkami historycznymi, spośród których jego ulubionymi są te dotyczące II wojny światowej. Mój brat natomiast przedziera się przez klasyki literatury światowej.\

Przy okazji chciałbym zachęcić wszystkich do przeczytania książki "Nowe przygody Mikołajka" autorstwa Rene Goscinny i Jean-Jasques Sempe. Czytanie tej książki jest fascynującą przygodą i olbrzymią zabawą. Kolejne perypetie, jakie przeżywa Mikołajek, są też rozbrajająco śmieszne.W tym utworze jest też mnóstwo intrygujących postaci. Ta  lektura pozwala także na spojrzenie na siebie z większym dystansem.

Czasami zastanawiam się, jak będzie wyglądało czytanie książek w przyszłości, np. w roku 2156. Na pewno każdy z nas będzie mógł mieć swoją prywatna bibliotekę w swojej kieszeni. Co poniektórzy już mogą się taką pochwalić. Z drugiej strony mam nadzieję, że książka w swoim tradycyjnym kształcie będzie nadal używana. może ludzie wynajdą też maszyny, które pozwolą na zupełnie nowy odbiór tekstu. Może to będzie coś w rodzaju snu.



sobota, 11 stycznia 2014

Nie bądź obojętny

 Moim zadaniem było znalezienie kampanii społecznych, które odbyły się w czasie świat. Oto one:
 -„Święta cieszą tylko w rodzinie”
-„Krwawe Święta”
-„Generacje – Kreacje. Sztuka w dialogu pokoleń”.
-„Pogódźmy się na Święta”
-Kartki świąteczne PCK

Według mnie najciekawszą z nich jest "Święta cieszą tylko w rodzinie". Polegała ona na tym, by osieroconym dzieciom zapewnić radosne, wspólne święta. Akcję przeprowadziło stowarzyszenie "SOS Wioski dziecięce". Ta organizacja starała się zebrać fundusze na wigilijną kolację dla wszystkich swoich podopiecznych. "Wioski..." starało się otworzyć oczy społeczeństwu na to, jak okrutne są święta spędzone w samotności. Do akcji przyłączyło się Auchan. Promowało akcję głównie poprzez rozdawanie ulotek. Na facebooku została także zamieszczona nowatorska aplikacja. Fani akcji mogli zawiesić wirtualną bombkę na specjalnej choince. Za każdą taką bombę Auchan wpłacało na konto stowarzyszenia ustaloną kwotę. Ta aplikacja cieszyła się ogromną popularnością. Być może właśnie dzięki temu, nowoczesnemu rozwiązaniu udało się zebrać odpowiednią kwotę pieniędzy. Akcja zakończyła się ogromny sukcesem. Myślę jednak, że poza wspomnianą kolacją,  kampania "Święta cieszą tylko w rodzinie" dała światu coś wspaniałego. Dzięki niej ludzie przypomnieli sobie, jak wielkie mają szczęście - co roku mogą zasiąść do rodzinnego, wigilijnego stołu.

Miałem jeszcze zastanowić się nad książką, która uczy dobroci dla osób słabszych. Dla mnie takim tekstem jest "Poczwarka" Doroty Terakowskiej. Powieść ta opowiada o małżeństwie, któremu urodziła się dziewczynka z zespołem Downa. Dla rodziców, których życie do tej pory było idealne, był to prawdziwy szok. Narartor opowieści wnika w wewnętrzne życie Myszki - wspomnianej dziewczynki, i ukazuje jej życie z zupełnie nowej perspektywy. Nie ma osoby, która nie wzruszyłaby się po przeczytaniu tej książki. To wzruszenie uczy właśnie dobroci dla osób słabszych - w tym wypadku osób z zespołem Downa.

A teraz jeszcze plakat o byciu dobrym dla osób starszych.



Wspomnienia

Pewne słoneczne popołudnie, w domu dziadków:
- Babciu, czy mogłabyś mi coś opowiedzieć o swojej babci? Słyszałem, że była to bardzo ciekawa osoba.
-Oczywiście, że tak. Twoja praprababcia - Zofia Karkowska, była grafinią we Władywostoku.
- Co to właściwie znaczy?
- Grafowa to jest tytuł szlachecki w Rosji. Tak było jednak bardzo dawno, teraz nie ma już grafów, magnatów, czy hrabiów.
- Gdzie leży Władywostok?
- Och, jest po drugiej stronie świata. Nad Pacyfikiem, tuż koło granicy chińskiej.
- Co babcia Zofia właściwie tam robiła?
- Nigdy mi o tym nie opowiadała. Pamiętam tylko, że uwielbiała oglądać tarło jesiotrów na początku lata.
- To trochę dziwne. Co w tym takiego ciekawego?
- Twoja prababcia mówiła, ze podczas tych dni cała Zatoka Piotra Wielkiego błyszczała od grzbietów ryb. Były ich ponoć miliony.
- Na pewno możesz powiedzieć mi coś więcej.
- Babcia Zofia miała we Władywostoku przepiękny dom, znam go tylko z opowiadań. Ponoć miał dwie wieżyczki i cztery balkony, a otoczony był ogromnym ogrodem.
- Tam musiało być pięknie.
- Twoja prababcia była także właścicielka plantacji pomarańczy i to głównie z niej się utrzymywała.
- To brzmi jak bajka.
- To prawda, lecz musisz uwierzyć, że kiedyś na świecie było mnóstwo takich wielki, pięknych rzeczy.
- Co się stało z tym domem?
- Mniej więcej sto lat temu w Rosji wybuchła rewolucja przeciwko szlachcie i carowi Rosji. Babcia musiała uciekać z Władywostoku. Dom najpewniej zajęli bolszewicy - uczestnicy tej rewolucji.
- Jak udało jej się uciec?
- Została ostrzeżona odpowiednio wcześnie i wsiadła w kolej Transsyberyjską.
- A więc to tak!
- To wcale nie było takie proste. Ta kolej biegnie aż do samej Moskwy. Podróż nią trwała nawet do kilku miesięcy.