wtorek, 10 czerwca 2014

Nietypowa opowieść

Dawno, dawno  temu na dzikim zachodzie ze smoczego jaja wykluł się kaktus Prolion. Był samotny i opuszczony. Zawsze zastanawiał się jakie jest jego przeznaczenie. Pewnego dnia udał się do dżungli, bo chciał poznać inne kaktusy, by się z nimi zaprzyjaźnić, lecz nie znalazł nikogo. Po zmroku roślina próbowała wrócić do swojego domu. Niestety nie udało mu się. Zabłądził! Strasznie się bał, ale nagle zobaczył stado fioletowych  ptaków. Zamyślił się  i poszedł za nimi. Biegł dniami i nocami aż dobiegł do grodu. Wszedł do niego i spotkał tam zmasakrowany, stary,  gadający hełm wojownika. Podszedł do niego i spytał się:
 Gdzie my jesteśmy?
-W twierdzy 'Randal'- odpowiedział hełm.
-Acha, a jak masz na imię?
- Jestem hełmem trojańskim a na imię mi Sektylion- rzekła dziwna istota.
 - A ty?
- Ja jestem kaktus Prolion
-Co?! Kaktus Prolion? Musisz iść do krainy Korona, by uratować ją przed kwiatową ospą.
-Ojej! To niesamowite!
-By ją uleczyć musisz zdobyć Tabletę Życia, która jest w Stawie Krabów. Przeteleportuje cię tam!
-Niech się stanie. 
Potem Sektylion ryknął "repella mentum" i...roślina znalazła się w wodzie z krabami i tabletą. Nasz bohater powiedział, że chce mówić z królem homarem o lekarstwie. Król krzyknął :ugotuj zupę z wody, a dostaniesz lek. Bohater wymyślił, że ugotuje wodzionkę, bo był bardzo dobrym kucharzem. Zrobił ją i dostał lekarstwo na ospę.
Poszedł do kraju, który miał uleczyć i uratował jej mieszkańców, wtedy zjawił się mistrz wszystkich roślin: Świerk Dobroci, który powiedział: "Spełniłeś swoje przeznaczenie. Teraz chodź ze mną do ogrodu dzikich roślin. Tam są też twoi rodzice!". Kaktus zgodził się chętnie i żył długo i szczęśliwie